Mieszkanie dobrze widziane
Szukałam czegoś eleganckiego, kiedy trafiłam na te zdjęcia. Melboure, spełnienie marzeń.
Szyk ważniejszy niż przepych? Elegancja bardziej widoczna, niż metka? No to zapraszam do środka.
Ciemne podłogi wprowadziły ton kosztownego dostojeństwa. Ale zaraz zaraz, nie jesteśmy przecież w muzeum. Mieszkańcy tego apartamentu mają nie tylko smak, ale także poczucie humoru i dystans do samych siebie. Lśniące niemałym kosztem podłogi współgrają z szaro-białą harmonią domowych pieleszy. Rokokowe wywijasy krzeseł i drobnych rzeźbień świetnie wpływają na obficie prezentowany marmur. Uderza też różnorodność: każdy pokój szczyci się odmiennym charakterem. A gwiazdą na tym niebie jest dla mnie domowe biuro. Kolorystycznie ułożone segregatory rozbijają w drobny mak potoczne wyobrażenie o śmiertelnie nudnej papierkowej robocie. Ostro nasycony rustykalną głębią stół nie ma nic wspólnego z martwymi biurami ziejącymi bezosobowymi wysuwanymi szufladami z klawiaturą. A obfity w zdobienia kominek naprawdę długo oszukuje wzrok: tak szczerze, za którym razem wpadliście na to, że jesteście w biurze?









